Pierwsza wcierka, jakiej używałam i chyba najpopularniejsza jaka istnieje, znana zapewne każdej włosomaniaczce. Można znaleźć setki opinii na jej temat, dziś dodam swoje trzy grosze. Ten post miał się pojawić gdy zużyję trzecią butelkę, ale dawno nie było żadnej recenzji a za kilka dni i tak ją zużyję. Używam Jantara od lutego i teraz zamierzam zrobić sobie przerwę. Zastanawiam się co wcierać teraz. napar z pokrzywy, zielonej herbaty, Saponics czy Seboravit?
Gdybym miała używać tej wcierki bez przelewania, aplikacja byłaby okropnie niewygodna. Próbowałam na początku nakładać ją palcami i nie wiedziałam jak się za to zabrać. Przelałam ją do butelki po płynie do soczewek i to mi bardzo odpowiada, aplikacja jest łatwa i szybka. Można też pomyśleć o strzykawce, jednak dla mnie ta opcja też nie była by najlepsza. Radzę też uważać, by uważać na to, żeby butelka nie spadła. Mnie się to raz darzyło i pękła, na szczęście była już pusta.
Zachwyciłam się nim od razu. Przypomina zapach męskich perfum, których używa mój ukochany i dlatego jeszcze bardziej mi się podoba. Nie utrzymuje się na włosach, jeśli już to tylko do czasu, aż włosy nie wyschną.
O konsystencji tej wcierki często mówi się, że jest jak gęsta woda i w sumie nie umiem jej trafniej określić. Po wtarciu w skórę palce troszkę się kleją. Co do wydajności, trudno mi ją określić ponieważ mam wrażenie, że na początku jedna butelka wystarczała mi na dłużej niż teraz. Ogólnie powinna wystarczyć na jedną kurację, czyli te 3 tygodnie.
Z tym może być problem. Po swój pierwszy Jantar musiałam jechać do apteki do innego miasta, dwa kolejne zamówiłam w jakimś sklepie internetowym a ostatnio znalazłam sklep, gdzie można go kupić u mnie. Ogólnie wcierka jest dostępna w niektórych aptekach, sklepach zielarskich, w sklepach internetowych, rzadko w drogeriach (widziałam tylko w Astorze) W zależności od sklepu i tego, czy kupujemy wcierkę stacjonarnie czy przez internet kosztuje ona od 8 do 13 złotych, na ogół jest to około 10 zł za 100 ml.
Pewnie większość dziewczyn kupując Jantar liczy na przyśpieszenie porostu, ze mną też tak było chociaż oczekiwałam też zmniejszenia wypadania i wyrośnięcia nowych włosów. Nie wiem, czy u mnie przyśpieszył porost bo nie mierzę długości a już na pewno nie dokładnie, ale mam przyjemne wrażenie, że to co ucięłam miesiąc temu (3 cm) już mi odrosło (dodam, że od 1 kwietnia piję też pokrzywę). Włosów faktycznie wypada mniej, teraz może 2/3 tego co wcześniej (podczas mycia i czesania) za to gdy rozczesuję włosy po wmasowaniu wcierki wypada ich sporo. Urosło mi za to mnóstwo baby hair, naprawdę bardzo dużo i są już całkiem długie. Nie zauważyłam, by włosy przetłuszczały się w innym tempie. Nie są też obciążone, gdy wyschną wyglądają tak jak przed nałożeniem wcierki. Nie stosowałam jej na długość, więc więcej nie mogę powiedzieć.
Ja już jestem przy końcu drugiej butli;p
OdpowiedzUsuńJa również zapachem jestem zachwycona ;D
OdpowiedzUsuńJa dopiero można powiedzieć, ze zaczynam z nim przygodę.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że na moim skalpie lekko spowalnia przetłuszczanie :)
U mnie się nie sprawdziła :(
OdpowiedzUsuńu mnie niestety jantar dał ciała po całości :c teraz bardziej stawiam na oleje, które wcieram systematycznie w skalp ; )
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam jej zapach :)
OdpowiedzUsuńrzeczywiście zapach ma fajny ;) a i działanie nie najgorsze ; ) pozdrawiam ^^
OdpowiedzUsuń