Pokażę Wam jak bardzo zniszczyłam sobie włosy w przeciągu zaledwie paru lat... Zanim zaczęłam przeprowadzać na nich różne eksperymenty, sama lub z "pomocą" koleżanki, były o wiele zdrowsze i ładniejsze. Prostowałam je zaledwie kilkanaście razy w swoim życiu, za to kilka koloryzacji w tym rozjaśnianie zrobiło z nich siano.
Jako dziecko nie miałam wpływu na to, co się dzieje z moimi włosami, raz tylko uparłam się, że chcę je ściąć. Było to po I Komunii Świętej, mama ścięła mi włosy do ramion a wcześniej sięgały pasa. Do mniej więcej 12 roku życia używałam jedynie drogeryjnych szamponów i niczego więcej, mimo tego włosy były bardzo zdrowe i błyszczące, nawet dosyć gęste.
Włosy podcinała mi mama nie częściej niż raz w roku, pilnowała, bym nie używała suszarki i na tym się kończyło, jedynie parę razy byłam u fryzjera, np po to, by ściąć grzywkę. Żadnych ewolucji mniejszych czy większych na głowie nie miałam.
W gimnazjum już sama decydowałam o swoich włosach, przeżyłam krótką przygodę z pasemkami - najpierw jedno w kolorze blond, którego nawet nie chciałam, potem upragnione czerwone. Reszta włosów tylko co jakiś czas miała kontakt z szamponetkami. Zaczęłam regularnie używać odżywek, rzadko również masek, oczywiście drogeryjnych, zazwyczaj do włosów suchych i zniszczonych, chociaż jeszcze takich nie miałam.
Włosy zaczęły się wtedy mocniej przetłuszczać i wymagały mycia co dwa dni (tak jest do dziś). Sporadycznie częstowałam je szamponetkami.
Jakoś w 2010 roku męczyła mnie strasznie wywijająca się grzywka, dostałam prostownicę i co jakiś czas tę grzywkę prostowałam, sporadycznie prostowałam całość włosów. Do mojej pilęgnacji dołączyła odżywka b/s Joanny.
W lutym 2011 roku ścięłam grzywkę na prosto i rzadko ją ścinałam, więc zasłaniała mi oczy. Zaczęłam regularnie stosować maski (raz w tygodniu), raczej o kiepskich składach, do tego jedwab Biosilk, wiele się nie zmieniło.
Pierwszego dnia po skończeniu gimnazjum pofarbowałam włosy na rudo, pierwszy raz zafarbowałam całość włosów i to trwale. Odbiło się to na ich kondycji, praktycznie od razu stały się suche, trudniej było je rozczesać i zaczęły się puszyć.
Kolor szybko się wypłukał i właściwie z rudego niewiele mi zostało. By następnym razem kolor był intensywniejszy postanowiłam rozjaśnić włosy. Wyszło tragicznie, ale niezbyt się tym przejmowałam. Dodatkowo pozwoliłam koleżance ściąć sobie grzywkę, któa była zbyt gęsta i krótka. Męczyłam się nią przez ponad pół roku.
Po rozjaśnieniu bawiłam się szamponetkami. Czasami kolory wychodziły bardzo nienaturalnie. Po użyciu szamponetki w kolorze czerń granatu miałam niebiesko- zielone włosy. I podobało mi się to.
Koniec wakacji 2011, kolejne farbowanie na rudo. Byłam bardzo zadowolona z koloru. Kupiłam w Rossmanie nożyczki fryzjerskie, kiepskiej jakości. Często podcinałam pojedyńcze rozdwojone końcówki a co kilka miesięcy skracałam włosy o jakieś 2 centymetry.
Kolejne, ostatnie już farbowanie na rudo. Zaczęłam też zapuszczać grzywkę, której miałam dość.
Wtedy od kilku miesięcy widziałam już w jakim stanie są moje włosy i chciałam je ściąć. Zrobiłam to sama, dla frajdy, 14 kwietnia 2012 roku wreszcie pozbyłam się kilkanaście centymetrów siana. Rozjaśniłam końce by móc farbować je tonerem, zaczęłam być dla nich bardziej delikatna. Mimo to dalej były suche i zniszczone, puszyły się i plątały.
Przeczytałam na wizażu, że Biosilk nie jest wcale taki fajny więc odstawiłam "zabezpieczanie" Od tamtego czasu były podcinane raz czy dwa. Chciałam dowiedzieć się jak ciąć włosy prawidłowo, oglądałam więc filmiki na yt i w ten sposób, jakoś na początku stycznia 2013 roku trafiłam na bloga Ms. Melevis. Tak zaczęło się moje włosomaniactwo. Zaczęłam brać Vitapil, kupiłam pierwszy olej do włosów, zainteresowałam się składami i staranniej dobierałam kosmetyki. Przed rozpoczęciem pielęgnacji włosy wyglądały tak:
Od tamtej pory podcinam końce regularnie co 3 miesiące. Wróciłam do zabezpieczania włosów odżywką b/s. W lutym zaczęłam też stosować wcierki a maski trzymałam na włosach conajmniej 30 minut zamiast 5. Po trzech miesiącach pielęgnacji wyglądają tak:
Moja pięlęgnacja zbytnio się nie zmieniła, wymieniałam tylko jedne kosmetyki na drugie. Zaczęłam używać delikatniejszych szamponów. Dalej regularnie olejowałam włosy, raz na tydzień lub dwa oczyszczałam je, stosowałam peeling cukrowy.
Po pół roku pielęgnacji:
W 10 miesiący zaczęłam bardziej eksperymentować z aloesem i skrobią ziemniaczaną:
Jako dziecko nie miałam wpływu na to, co się dzieje z moimi włosami, raz tylko uparłam się, że chcę je ściąć. Było to po I Komunii Świętej, mama ścięła mi włosy do ramion a wcześniej sięgały pasa. Do mniej więcej 12 roku życia używałam jedynie drogeryjnych szamponów i niczego więcej, mimo tego włosy były bardzo zdrowe i błyszczące, nawet dosyć gęste.
![]() |
Najstarsze zdjęcie jakie znalazłam, miałam jakieś 10 lat |
Włosy podcinała mi mama nie częściej niż raz w roku, pilnowała, bym nie używała suszarki i na tym się kończyło, jedynie parę razy byłam u fryzjera, np po to, by ściąć grzywkę. Żadnych ewolucji mniejszych czy większych na głowie nie miałam.
W gimnazjum już sama decydowałam o swoich włosach, przeżyłam krótką przygodę z pasemkami - najpierw jedno w kolorze blond, którego nawet nie chciałam, potem upragnione czerwone. Reszta włosów tylko co jakiś czas miała kontakt z szamponetkami. Zaczęłam regularnie używać odżywek, rzadko również masek, oczywiście drogeryjnych, zazwyczaj do włosów suchych i zniszczonych, chociaż jeszcze takich nie miałam.
Włosy zaczęły się wtedy mocniej przetłuszczać i wymagały mycia co dwa dni (tak jest do dziś). Sporadycznie częstowałam je szamponetkami.
Początek 2010 roku i najgorsza fryzura w życiu.. |
Ta sama fryzura kilka miesięcy później |
Jakoś w 2010 roku męczyła mnie strasznie wywijająca się grzywka, dostałam prostownicę i co jakiś czas tę grzywkę prostowałam, sporadycznie prostowałam całość włosów. Do mojej pilęgnacji dołączyła odżywka b/s Joanny.
W lutym 2011 roku ścięłam grzywkę na prosto i rzadko ją ścinałam, więc zasłaniała mi oczy. Zaczęłam regularnie stosować maski (raz w tygodniu), raczej o kiepskich składach, do tego jedwab Biosilk, wiele się nie zmieniło.
![]() |
Maj 2011 |
Pierwszego dnia po skończeniu gimnazjum pofarbowałam włosy na rudo, pierwszy raz zafarbowałam całość włosów i to trwale. Odbiło się to na ich kondycji, praktycznie od razu stały się suche, trudniej było je rozczesać i zaczęły się puszyć.
![]() |
Z fleszem |
Kolor szybko się wypłukał i właściwie z rudego niewiele mi zostało. By następnym razem kolor był intensywniejszy postanowiłam rozjaśnić włosy. Wyszło tragicznie, ale niezbyt się tym przejmowałam. Dodatkowo pozwoliłam koleżance ściąć sobie grzywkę, któa była zbyt gęsta i krótka. Męczyłam się nią przez ponad pół roku.
![]() |
sierpień 2011. |
Po rozjaśnieniu bawiłam się szamponetkami. Czasami kolory wychodziły bardzo nienaturalnie. Po użyciu szamponetki w kolorze czerń granatu miałam niebiesko- zielone włosy. I podobało mi się to.
Koniec wakacji 2011, kolejne farbowanie na rudo. Byłam bardzo zadowolona z koloru. Kupiłam w Rossmanie nożyczki fryzjerskie, kiepskiej jakości. Często podcinałam pojedyńcze rozdwojone końcówki a co kilka miesięcy skracałam włosy o jakieś 2 centymetry.
![]() |
Po farbowaniu i wypłukaniu się koloru wracałam do szamponetek |
Kolejne, ostatnie już farbowanie na rudo. Zaczęłam też zapuszczać grzywkę, której miałam dość.
Luty 2012 |
![]() |
Kwiecień 2012 |
Wtedy od kilku miesięcy widziałam już w jakim stanie są moje włosy i chciałam je ściąć. Zrobiłam to sama, dla frajdy, 14 kwietnia 2012 roku wreszcie pozbyłam się kilkanaście centymetrów siana. Rozjaśniłam końce by móc farbować je tonerem, zaczęłam być dla nich bardziej delikatna. Mimo to dalej były suche i zniszczone, puszyły się i plątały.
Przeczytałam na wizażu, że Biosilk nie jest wcale taki fajny więc odstawiłam "zabezpieczanie" Od tamtego czasu były podcinane raz czy dwa. Chciałam dowiedzieć się jak ciąć włosy prawidłowo, oglądałam więc filmiki na yt i w ten sposób, jakoś na początku stycznia 2013 roku trafiłam na bloga Ms. Melevis. Tak zaczęło się moje włosomaniactwo. Zaczęłam brać Vitapil, kupiłam pierwszy olej do włosów, zainteresowałam się składami i staranniej dobierałam kosmetyki. Przed rozpoczęciem pielęgnacji włosy wyglądały tak:
Od tamtej pory podcinam końce regularnie co 3 miesiące. Wróciłam do zabezpieczania włosów odżywką b/s. W lutym zaczęłam też stosować wcierki a maski trzymałam na włosach conajmniej 30 minut zamiast 5. Po trzech miesiącach pielęgnacji wyglądają tak:
Moja pięlęgnacja zbytnio się nie zmieniła, wymieniałam tylko jedne kosmetyki na drugie. Zaczęłam używać delikatniejszych szamponów. Dalej regularnie olejowałam włosy, raz na tydzień lub dwa oczyszczałam je, stosowałam peeling cukrowy.
Po pół roku pielęgnacji:
W 10 miesiący zaczęłam bardziej eksperymentować z aloesem i skrobią ziemniaczaną:
A może dodawaj tutaj też zdjęcia z aktualizacji? Będzie wszystko w jednym miejscu :)
OdpowiedzUsuńWow burza kolorów na głowie ;D
OdpowiedzUsuńJako rudzielec najbardziej mi się podobasz :)
OdpowiedzUsuńA mi się podoba przed ostatnie zdjęcie, myślałam że to nie są Twoje włosy ;o
OdpowiedzUsuńNa przedostatnim zdjęciu masz świetne ombree ;)
OdpowiedzUsuńKońce to widać, są w kiepskim stanie. Trzymam kciuki za wytrwałość w pielęgnacji! Będę czekać na aktualizacje włosowe!
wypatrzyłam koszulkę i plakaty Metalliki, moje klimaty:),,też zapuszczam włosy:)
OdpowiedzUsuńnoo duzo tych kolorkow zamiescilo na twej glowie ;D
OdpowiedzUsuńfajne ombree wyszlo z tych odrostow :) wgl fajny blog :)
moje włosy też przeżyły wiele, ale ja chyba dłużej katowałam je dziwnymi kolorami
OdpowiedzUsuńA te kilka ostatnich zdjęć dobrze pamiętam ;) woodstock heh ;)
OdpowiedzUsuńRude jest piękne - widzę tę fazę przechodziło większość z nas. Kolorowo u Ciebie, u mnie też tak było. Jednak włosy z dwóch ostatnich zdjęć mają najwięcej uroku :) Podoba mi się Twoje niewymuszone ombre.
OdpowiedzUsuńJuż nie praktykujesz z szamponetkami? ;)
OdpowiedzUsuńNie, skończyłam zupełnie z farbowaniem.
UsuńTeraz wyglądają dużo zdrowiej, to napewno, ale kolorowe również były świetne:)))
OdpowiedzUsuńWidzę że woodstock zaliczony :)
OdpowiedzUsuńLuty 2012 - normalnie Axl Rose wersja damska :D
OdpowiedzUsuńBardzo mi pzrypominasz moją sąsiadkę z bloku.
Na niektórych zdjęciach wyglądasz jak jej kopia :)
Co do włosów - grunt, że wszystko wychodzi na prostą :)
Włosy dużo przeszły, widać, że stan się polepszył ;)
OdpowiedzUsuńFanka Metallici i SOAD? Polubiłybyśmy się :D
super, podoba mi sie jak twoje włosy się zmieniają!!!
OdpowiedzUsuńJak ładnie widać jak włosy zmieniają się na przestrzeni czasu. Jak widać odpowiednia pielęgnacja zmienia bardzo włosy.
OdpowiedzUsuń