Na dzisiaj mam dla Was recenzję maski, której kupna w ogóle nie planowałam. Znalazłam ją przypadkiem, sprawdziłam cenę i stwierdziłam, że skoro tyle dziewczyn jej pragnie, to coś w tym musi być i skusiłam się na nią. ;) Czy faktycznie warto na nią polować?
Maskę dostajemy w przyjemnym dla oka zakręcanym słoiku bez dodatkowego wieczka. Takie typowe opakowanie, szału nie robi ale problemów też nie sprawia.
Zapach nie jest jakoś szczególnie intensywny, po prostu wyraźny. Jak dla mnie jest sztuczny, ale nie chemiczny, kojarzy się z owocami i jest rac zej przyjemny. Nie utrzymuje się na włosach.
To najgęstsza maska, jakiej używałam.Teoretycznie powinna być przez to wydajniejsza, ale z tym bywa różnie, bo ciężko się ją aplikuje. Czasami, kiedy próbuję wmasować ją we włosy, na jednej części pozostają grudni maski a na drugiej prawie jej nie ma. Ogóle jednak wydajność oceniam dobrze, bo zużyłam zaledwie 1/4 opakowania (300 ml) w kilka tygodni, a używam jej średnio 2 razy w tygodniu.
Gliss Kur Oil Nutritive słynie z tego, że trudno ją dostać. Faktycznie, znalazłam ją dopiero po roku włosomaniactwa, w Astorze. Kosztowała 15 złotych.
Maski używałam na 3 sposoby:
1) Na noc, na naolejowane włosy (konkretnie około 10 cm końcówek)
Efektu WOW nie było, ale włosy były trochę bardziej dociążone i miękkie, końcówki łatwiej się rozczesywały i mniej puszyły.
2) Przed myciem, na około 30 minut, pod czepek i ręcznik
Mimo, że maska zawiera sporo olejów, to dobrze emulguje ten olej, który trzymałam na włosach nocą. Nie obciąża, a nawilża i odżywia włosy na tyle, że po myciu nie muszę nakładać już żadnej odżywki. Niestety na drugi dzień po myciu włosy zaczynają się znów puszyć.
3) Po myciu, pod czepek i ręcznik na 15-30 minut
Niesamowicie nawilża i wygładza włosy, pozostaje je elastyczne i wyglądające zdrowo, przyzwoicie dociąża. Niestety drugiego dnia po myciu włosy tracą objętość i strąkują się, są przyklapnięte i wyglądają raczej nieestetycznie.
To maska dobra dla dziewczyn o włosach suchych na całej długości. Ja mam włosy wysokoporowate na długości, ale mam też już dosyć długie, średniej lub niskiej porowatości odrosty, więc często włosy są niedociążone lub obciążone w zależności od tego, jak użyję maski. Bardzo polubiłam jednak emulgowanie nią oleju, a po myciu nakładanie jeszcze odżywki.
Maskę dostajemy w przyjemnym dla oka zakręcanym słoiku bez dodatkowego wieczka. Takie typowe opakowanie, szału nie robi ale problemów też nie sprawia.
Zapach nie jest jakoś szczególnie intensywny, po prostu wyraźny. Jak dla mnie jest sztuczny, ale nie chemiczny, kojarzy się z owocami i jest rac zej przyjemny. Nie utrzymuje się na włosach.
To najgęstsza maska, jakiej używałam.Teoretycznie powinna być przez to wydajniejsza, ale z tym bywa różnie, bo ciężko się ją aplikuje. Czasami, kiedy próbuję wmasować ją we włosy, na jednej części pozostają grudni maski a na drugiej prawie jej nie ma. Ogóle jednak wydajność oceniam dobrze, bo zużyłam zaledwie 1/4 opakowania (300 ml) w kilka tygodni, a używam jej średnio 2 razy w tygodniu.
Gliss Kur Oil Nutritive słynie z tego, że trudno ją dostać. Faktycznie, znalazłam ją dopiero po roku włosomaniactwa, w Astorze. Kosztowała 15 złotych.
Maski używałam na 3 sposoby:
1) Na noc, na naolejowane włosy (konkretnie około 10 cm końcówek)
Efektu WOW nie było, ale włosy były trochę bardziej dociążone i miękkie, końcówki łatwiej się rozczesywały i mniej puszyły.
2) Przed myciem, na około 30 minut, pod czepek i ręcznik
Mimo, że maska zawiera sporo olejów, to dobrze emulguje ten olej, który trzymałam na włosach nocą. Nie obciąża, a nawilża i odżywia włosy na tyle, że po myciu nie muszę nakładać już żadnej odżywki. Niestety na drugi dzień po myciu włosy zaczynają się znów puszyć.
3) Po myciu, pod czepek i ręcznik na 15-30 minut
Niesamowicie nawilża i wygładza włosy, pozostaje je elastyczne i wyglądające zdrowo, przyzwoicie dociąża. Niestety drugiego dnia po myciu włosy tracą objętość i strąkują się, są przyklapnięte i wyglądają raczej nieestetycznie.
To maska dobra dla dziewczyn o włosach suchych na całej długości. Ja mam włosy wysokoporowate na długości, ale mam też już dosyć długie, średniej lub niskiej porowatości odrosty, więc często włosy są niedociążone lub obciążone w zależności od tego, jak użyję maski. Bardzo polubiłam jednak emulgowanie nią oleju, a po myciu nakładanie jeszcze odżywki.
Nie miałam jej i powiem szczerze, że jakoś specjalnie do tej pory nie chciałam jej wypróbować, ale teraz. Myślę, że byłaby to dobra maska dla moich włosów ;)
OdpowiedzUsuńMysia mi ją polecała, ale nie kupiłam. Jeśli masz niskoporowaty odrost to koniecznie spróbuj ekspresowej odżywki z tej samej serii ! JEST OBŁĘDNA !!! Pozdrawiam, Chomiś :)
OdpowiedzUsuńja ją bardzo lubię, wracam do niej co jakiś czas i jestem bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńTej jeszcze nie miałam ale za to mam wersję hmm złotawą i czarną i je sobie również bardzo chwalę.Ale tak jak u Ciebie też nakładane na olej i na noc nie robiły szału,ale przed myciem bardzo dobrze się spisują :)
OdpowiedzUsuńDla moich włosów ta maska jest zdecydowanie za ciężka.
OdpowiedzUsuńLubię ją nakładać wyłącznie na końcówki, na ok. 2 minuty :)
Ja w sumie widziałam ją wiele razy w Rossmanie i w Naturze, a przynajmniej tak mi się wydaje ^
OdpowiedzUsuńKiedyś bardzo lubiłam czarną odżywkę Gliss Kur a teraz dość dawno nie używałam nic tej firmy. Może pora to zmienić :)
OdpowiedzUsuńMusze koniecznie spróbować bo wydaje sie byc idealna dla moich włosów ;)
OdpowiedzUsuńCały czas zastanawiam nad jej kupnem. :)
OdpowiedzUsuń