Przejdź do głównej zawartości

Moja pielęgnacja skóry głowy

Wiele włosomaniaczek poświęca mnóstwo czasu dbaniu o włosy, ale zapominają o skórze głowy. A przecież w dużej mierze to od niej zależy, jak wyglądają nasze włosy, oraz to, czy wyrastają zdrowe i mocne. Jeśli jesteście ciekawe, jak pielęgnuję skórę głowy, zapraszam do dalszej części posta.

Odżywki i maski Nakładam je na skalp co 4 dni, przy okazji trzymania na włosach maski i spłukuję po minimum 30 minutach. Robię to w celu nawilżenia skóry, szczególnie, gdy używam szamponu z SLES. Są to zawsze kosmetyki bez silikonów. Do odżywiania skóry głowy używałam Biovaxa do włosów suchych i zniszczonych, Garniera Avokado i Karite, Garniera Siła 5 Roślin. Czasami wykorzystuję w ten sposób odżywki, które nie sprawdziły się na długości, np. różową Artiste. Od dwóch miesięcy mieszam je z imbirem, który nakładam głownie na skalp, na długość bardzo rzadko.

Oleje Dopiero w lipcu zaczęłam regularnie olejować skórę głowy, używam do tego olejku Green Pharmacy, łopianowego z arganowym. Ma on zmniejszać łojotok, odżywiać cebulki, przeciwdziałaś łupieżowi, pobudzać włosy do wzrostu, działać przeciwzapalnie i odżywiać skórę głowy. Ja korzystam z niego po to, by łagodził podrażnienia i przynosił skórze ulgę. Nie sprawdzam, czy działa tak jak twierdzi producent, ale nie miałabym nic przeciwko temu, żeby tak działał. :) Raz czy dwa zdarzyło mi się nałożyć na skalp olejek Alterry, z migdałami i papają. Z jego działania na skórze byłam niezadowolona, ponieważ powodował zwiększone wypadanie. Na mojej głowie zagościł również olej z pestek winogron, w tym samym celu co ten z Green Pharmacy, z tą różnicą, że stosowałam go głównie wtedy, gdy nie używałam wcierek.

Wcierki Na początku włosomaniactwa postawiłam na Jantar i zużyłam 3 butelki. Liczyłam na przyśpieszenie porostu i wzrost nowych włosków, nie wiem jak to pierwsze, ale drugie wymaganie zostało spełnione w 100%. Potem przyszła kolej na Seboravit, który sam w sobie podrażniał skalp za to nie zmniejszał przetłuszczania, a to było jego zadanie. Znalazłam na niego sposób - służył mi jako baza pod olej. Dzięki temu nie podrażniał skóry głowy i wreszcie zaczął działać tak, jak obiecywał producent. Kolejną wcierką, którą stosowałam był Saponics, po którym początkowo nie było żadnej poprawy, potem nastąpił wysyp babyhair. Aktualnie wcieram kozieradkę i zaczynam mieć co do niej wątpliwości... 

Tak było do tej pory, a jakie mam plany?

Jeśli chodzi o oleje i odżywki raczej nic się nie zmieni. Za to od początku roku szkolnego zmieni się moja wcierkowa rutyna. :) Pierwszego dnia po myciu będę wcierała resztę starej wersji Jantara, a drugiego kozieradkę, chyba, że zmienię co do niej zdanie. Potem zrobię włosom miesięczną przerwę od wcierek i olejów, następnie zabiorę się za inne oleje GP i wrócę do stosowania Seboravitu (znów jako baza pod olej) i wypróbuję wodę brzozową, nie wiem jeszcze w jakiej kolejności. :)

Komentarze

  1. Chciałabym wypróbować Jantar i olejki z GP, ale najpierw muszę zużyć moje zapasy. :) Mam nadzieję, że ten pierwszy i u mnie spowoduje wysyp nowych włosków. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja teraz chcę się skupić na przyroście :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ze skalpem jestem bardzo ostrożna, u mnie świetnie się sprawdza "mniej znaczy więcej" jak do tej pory na skórę (oczywiście oprócz szamponu ;)) stosowałam olejek Khadi i kurację wzmacniającą Joanny. O ile działaniem olejku byłam zachwycona to kuracja Joanny okazała się totalną katastrofą.. Nigdy więcej!
    Anomalia

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam na oku Saponics, ale niestety nie mogłam go nigdzie dorwać..

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostałaś nominowana do Liebster Blog
    Szczegóły na moim blogu : http://boddah992.blogspot.com/
    Zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Włosy cieniowane czy ścięte na prosto?

Wymyśliłam sobie, że chcę mieć włosy ścięte na prosto, bo chcę, by optycznie było ich więcej na końcu oraz by było mi łatwiej podcinać końcówki. Nie jest to jednak zbyt dobry pomysł, bo włosy bliżej twarzy mają skłonność do silnego falowania. Tak więc włosy ścięte prosto na mokro, po wyschnięciu będą dalej różnej długości. Tak czy inaczej, nie wygląda na to, bym miała zmienić zdanie. Co można powiedzieć o włosach wycieniowanych? Zdecydowanie trudniej jest je podcinać, a gdy się tego nie zrobi, lub zrobi się niezbyt dokładnie, zniszczone końcówki będą sprawiały, że włosy będą wyglądały na zniszczone na całej długości. Takie cięcie sprawdza się przy włosach gęstych, lub falowanych/kręconych , przy ścięciu na prostu takie włosy nie będą się dobrze układać. Odpowiednie cieniowanie może poprawić skręt, nadać fryzurze objętości i lekkości , nieumiejętnie wykonane sprawi, że włosy będą wyglądały na rzadsze .  Ścięcie na prosto jest z kolei doskonałe dla włosów prostych i rzadkich/

Farbowanie tonerem + recenzja toneru Crazy Color by Renbow

W kwietniu ubiegłego roku rozjaśniłam końce włosów(całych było mi szkoda) by móc farbować je tonerem. Wybór padł na kolor różowy. Po wakacjach przestałam go używać, a ponieważ niedługo skończy się jego termin ważności a ja dalej nie lubię naturalnych kolorów włosów, postanowiłam go znowu używać. Koloryzacja tonerem powinna wyglądać tak: na umyte, osuszone ręcznikiem włosy nakładamy toner i wcieramy go we włosy, trzymamy na nich około 15 minut i spłukujemy, nie nakładamy już odżywki. Ciemne włosy koniecznie muszą być uprzednio rozjaśnione, w przeciwnym razie kolor będzie niewidoczny. Tym razem użyłam tonera nieco inaczej; zmieszałam go z odżywką w proporcjach 2:1 i nałożyłam na włosy tak jak zwykle samą odżywkę, potem trzymałam mieszankę pod czepkiem i ręcznikiem jakieś 20 minut. Odkąd stałam się włosomaniaczką, nie wyobrażam sobie, bym nie nałożyła odżywki po farbowaniu tonerem. Mieszanka toneru Crazy Color no. 42 + odżywki Garnier Karite i Avokado Byłam ciekawa, czy to będz

Ciąć czy nie ciąć?

Dzisiejszy post będzie luźniejszy, chcę rozważyć opcję ścięcia włosów do ramion. Są suche, zniszczone, szorstkie po rozjaśnianiu. Tych najbardziej zniszczonych partii chciałabym się szybko pozbyć, ale mogłabym tego potem żałować. Jestem niemal pewna, że nie zetnę włosów, ale może jednak zmienię zdanie. Za cięciem: włosy były by zdrowe, pozbyłabym się wszystkich najbardziej zniszczonych włosów i rozdwojonych końcówek kiedy miałam ostatnio włosy do ramion wydawało mi się, że taka długość bardziej mi pasuje włosy byłyby gęstsze na końcach, nie zwisałyby smętnie Przeciw cięciu: z dłuższymi włosami czuję się bardziej kobieco, jestem bardziej pewna siebie zakładam, że żałowałabym skrócenia włosów Co wybrałybyście na moim miejcu? Włosy krótkie czy długie?