Dzisiaj mam dla Was recenzję kosmetyku, który na mojej głowie zrobił rewolucję. Jeśli jesteście ciekawe jego działania, zapraszam do dalszej lektury.
Niewielka, plastikowa butelka o pojemności 100 ml, zakręcana. Nie mam jej nic do zarzucenia. Po upuszczeniu nie psuje się. Mimo, że nie lubię kosmetyków otwieranych w ten sposób, to w tym przypadku zakrętka mi nie przeszkadza, bo nie sprawia tylu problemów co przy szamponie. Przez otwór nie wylewa się za dużo olejku, więc wszystko jest w porządku.
Olejek nakładam zawsze po podgrzaniu, a wtedy zapach zaczyna przypominać pomarańczę, a przynajmniej w moim odczuciu. Jest wyczuwalny dopóki olejek nie zrobi się znów zimny.
Po podgrzaniu olejek robi się rzadszy, chociaż na zimno nie jest wcale gęsty. Początkowo nie umiałam go odpowiednio dawkować, na jeden raz zużywałam kilka łyżeczek, teraz wystarczy jedna lub dwie by dokładnie pokryć skórę głowy.
Olejki Green Pharmacy są do kupienia w Naturze, w cenie około 7 złotych, w promocji za około 5.
Olejek nakładałam głównie na skalp, czasami w bardzo skromnych ilościach na długość, na pół godziny na inny olej. W tym przypadku zmiękczał troszkę włosy i na tym się kończyło. Za to skóra głowy może być z niego naprawdę dumna. :) Ograniczył delikatnie przetłuszczanie i wypadanie, ale co najważniejsze, odkąd go używam zapomniałam o podrażnieniach skalpu. Nic nie swędzi, skalp nie jest przesuszony a nawilżony i odżywiony, wszystko jest po prostu w porządku. Zwalczył więc to, z czym miałam problemy i dał mi sporo dobrego. Na pewno do niego wrócę!
Niewielka, plastikowa butelka o pojemności 100 ml, zakręcana. Nie mam jej nic do zarzucenia. Po upuszczeniu nie psuje się. Mimo, że nie lubię kosmetyków otwieranych w ten sposób, to w tym przypadku zakrętka mi nie przeszkadza, bo nie sprawia tylu problemów co przy szamponie. Przez otwór nie wylewa się za dużo olejku, więc wszystko jest w porządku.
Olejek nakładam zawsze po podgrzaniu, a wtedy zapach zaczyna przypominać pomarańczę, a przynajmniej w moim odczuciu. Jest wyczuwalny dopóki olejek nie zrobi się znów zimny.
Po podgrzaniu olejek robi się rzadszy, chociaż na zimno nie jest wcale gęsty. Początkowo nie umiałam go odpowiednio dawkować, na jeden raz zużywałam kilka łyżeczek, teraz wystarczy jedna lub dwie by dokładnie pokryć skórę głowy.
Olejki Green Pharmacy są do kupienia w Naturze, w cenie około 7 złotych, w promocji za około 5.
Olejek nakładałam głównie na skalp, czasami w bardzo skromnych ilościach na długość, na pół godziny na inny olej. W tym przypadku zmiękczał troszkę włosy i na tym się kończyło. Za to skóra głowy może być z niego naprawdę dumna. :) Ograniczył delikatnie przetłuszczanie i wypadanie, ale co najważniejsze, odkąd go używam zapomniałam o podrażnieniach skalpu. Nic nie swędzi, skalp nie jest przesuszony a nawilżony i odżywiony, wszystko jest po prostu w porządku. Zwalczył więc to, z czym miałam problemy i dał mi sporo dobrego. Na pewno do niego wrócę!
Nie widziałam jeszcze wersji z olejem arganowym!:> ciekawe, ciekawe ;> skoro taka rewolucja, to kolejny produkt do testów!:D
OdpowiedzUsuńTak jak koleżanka wyżej, jeszcze się na niego nie natknęłam ;D. Nowość jakaś czy co?:D
OdpowiedzUsuńHmm zaciekawiłaś mnie, poszukam go w drogeriach:)
OdpowiedzUsuńo, ja mam wersję z czerwoną papryką i nie zauważyłam żadnych efektów. Dobrze, że Twój się spisuje:))
OdpowiedzUsuńużywałam arganowego z tej serii (na długość) i z papryką (na skalp) ale zużywały się bardzo szybko a nie miałam jak dokupić następnego więc zabrakło systematyczności.. ale włosy zwykle puszące się ujarzmiał (po tym z papryką były baby hair :>).
OdpowiedzUsuńtak w ogóle to zaciekawił mnie twój blog z tego względu też, że jesteś włosomaniaczką nie bojącą się brudstocku ;) no i jak widzę na Ciebie ma wpływ estetyka rockowa :D chociaż niestety nie widuje się w niej zbyt często zadbanych włosów i końcówek (chyba że u groupies albo wczesnego Jimmiego Page'a) a włosy najczęściej są poddawane wszelakim zniszczeniom i bynajmniej nie zdrowym stylem życia xD.
obserwuję :)
Stereotypy.
UsuńSama jestem metalówą, prowadzę niezdrowy tryb życia, a włosy mam zadbane i długie aż do tyłka :P Powiedziałabym nawet, że są w bardzo dobrym stanie bo często na ulicy ludzie mnie zaczepiają i mówią jakie mam piękne włosy :D
może i stereotypy(co prawda nie mówię o fanach tylko o muzykach którym chyba nie w głowie odżywki i maski ;D chociaż co ja mogę wiedzieć).
Usuńw takim razie to nic tylko pozazdrościć :) ja muszę bardzo się gimnastykować żeby wyglądały zdrowo. wygrałaś los na loterii..:)
Oj żaden los na loterii :P Ciężka praca. Długo już walczę o takie włosy. Tobie też na pewno się uda, tylko się nie poddawaj ! Efekty czasami są widoczne dopiero po dłuższym czasie. Powodzenia ! ;)
UsuńOd miesiąca mam ochotę kupić jakiś olejek z GP i już mam parę typów. :) Zobaczę, co będzie w drogerii, bo w sumie od tego wszystko zależy. :D
OdpowiedzUsuńMam zamiar go kupić.
OdpowiedzUsuńOby ograniczył mi wypadanie :)
O proszę, wydaje się, że nie ma siły - muszę go mieć i przetestować :-D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam Ciebie i Twoich czytelników do udziału w konkursie! Konkurs kończy się już dziś, a zgłoszeń jest malutko, także szanse na zgarnięcie zestawu kosmetyków ogromne :-*
mam go ale mam o nim bardzo średnie zdanie, o wiele bardziej lubie jego kolożanke olejkiem z drzewa herbacanego i rozmarynu ;)
OdpowiedzUsuńKupiłam 3 olejki z green pharmacy i ten jest z nich chyba najlepszy. Po tym różowym i brązowym zaczęły mi wypadać włosy i stały się pod koniec dnia przetłuszczone ( a myję codziennie rano), więc moim zdaniem jedyny warty polecenia jest ten z papryką, chociaż też do końca nie wiem czy już jest ok z tym wypadaniem, więc wracam do olejka alterry migdały & papaya, niestety droższy, ale dla moim włosów chyba jest po prostu lepszy. :)
OdpowiedzUsuń