Przyznam, że jest to maska, którą kupiłam bez sprawdzania składu, skuszona ceną oraz tym, że jest tak bardzo znana wśród włosomaniaczek.
Duży, odkręcany, nieprzezroczysty słoik, zabezpieczony folią. Wygodnie wyciąga się z niego maskę, ale zajmuje dużo miejsca. Moim zdaniem całkiem ładnie się prezentuje.
Jest bardzo intensywny, dobrze było go czuć już za nim zdjęłam folię ochronną. Utrzymuje się na włosach, a nawet na ręczniku i to przez parę dni od wytarcianim włosów! Mimo, że ogólnie zapachu kokosa nie lubię, to woń tej maski (jakby kokos + wanilia) jest dla mnie przyjemna.
200 ml tej maski oddałam znajomej, sama używałam jej przez miesiąc co 4 dni i mam jej jeszcze 2/3 więc jest naprawdę wydajna. Nie jest specjalnie gęsta, ale rzadka też nie, nie jest zbita, w sam ram do nakładania na włosy, nie spływa z nich.
Swoją kupilam w drogerii Hebe, nigdzie indziej jej nie widziałam, można też zamówić np. na allegro. Dałam za nią około 10 złotych za litr. To chyba najtańsza maska na jaką kiedykolwiek trafiłam.
Włosy może nie są jakoś szczególnie wygładzone, ale zdecydowanie zmiękczone. Maska nie przyśpiesza przetłuszczania, bardzo ułatwia rozczesywanie i pomaga walce z puchem, końce są lekko dociążone. Nie zauważyłam, że obciążała włosy na długości. Spełnia moje oczekiwania co do masek, ale bez efektu wow, jest po prostu dobra. Wymieniane proteilny mleczne znajdują się dopiero na końcu składu, więc lepiej działa po dodaniu odrobiny odżywki proteinowej (która sama w sobie na moich wysokoporowatych włosach się nie sprawdza).
Jeśli walczy z puchem to coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńKusi mnie od jakiegoś czasu. Jak wykończę swoje zasoby na pewno się na nią kiedyś skuszę.
Osobiście jestem zachwycona zapachem i działaniem tej maski:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńaktualnie też ją mam i bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńja walczę ze sobą by jej nie kupić ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnej maski z Kallos, ale nie długo wypróbuję!:)
OdpowiedzUsuńBardzo ją lubie. A jeszcze bardziej lubię ją tuningować :D
OdpowiedzUsuń