Przejdź do głównej zawartości

Maska Seri Natural Line Repair & Nutrition

Używam tej maski od kilku tygodni i muszę przyznać, że trudno było mi wyrobić sobie opinię na jej temat. Najpierw myślałam, że to pierwsza maska od pół roku, której nigdy nie polubię. A potem przekonałam się, że pogoda ma jeszcze większy wpływ na działanie kosmetyku, niż mi się wydawało.



Duży słoik z nieprzezroczystego plstiku o pojemności jednego litra. Opakowanie przed otwarciem jest zabezpieczone folią. Wygodnie nabiera się z niego maskę.


Maska pachnie miodem i migdałami, zapach jest dosyć przyjemny, niezbyt intensywny, ale dobrze wyczuwalny. Pozostaje na włosach, ale nie zawsze jest wyczuwalny, gdy włosy wyschną.


Kosmetyk jest bardzo gęsty, jak wosk, nie spotkałam sięnigdy z maską o tak dziwnej konsystencji. Dzięki niej jest naprawdę wydajna, już mała ilość dokładnie pokrywa całą długość włosów.


Kupiłam ją w drogerii Hebe i nigdzie indziej nie widziałam. Dokładnie nie pamiętam ile za nią dałam, trochę więcej niż 10 zł, ale napewno mniej niż 15.


Gdy za oknem było deszczowo i pochmurnie maska kompletnie się nie sprawdzała - włosy byly suche, bardziej niż zwykle się puszyły, były zdecydownie niedociążone, szczególnie na końcach. Około 200 ml oddałam chłopakowi, który ma niskoporowate włosy i u niego sprawdzała się doskonale, dla wysokoporowatych włosów jest za lekka. Co innego, gdy jest słonecznie i raczej sucho - choć końce dalej nie były zbyt zadowolone, włosy wyglądały na bardziej nawilżone, lepiej się układały, były gładsze i bardziej miękkie. Efekt jest lepszy, jeśli przedłuża się czas trzymania maski na włosach.

Komentarze

  1. Byłam w Hebe -faktycznie pięknie pachnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chętnie ją kupię dla pięknego zapachu:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie widziałam tej maski, ale mam też włosy wymagające, dlatego pewnie jej nie zakupię nawet gdybym ją gdzieś znalazła ;)
    Anomalia

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam tą maskę i bardzo ją lubię :) ta zmiana działania w zależności od pogody jest powiązana z punktem rosy, bo w składzie wysoko jest np. gliceryna :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dla mnie raczej za słaba... Moje włosy potrzebują jednak tego dociążenia,

    OdpowiedzUsuń
  6. kupiłam ją ze względu na ładny skład i cudowny zapach *.* na razie jestem po pierwszym użyciu, bardzo pozytywnie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam jej zapach i konsystencję. Na moich włosach też sprawdza się różnie, ale to nie zależy od pogody, tylko od kosmetyków, z którymi ją użyję. Włosy po niej pięknie pachną, zapach utrzymuje się długo i zauważyłam jeszcze, że nawet przy niewielkiej ilości i przy nieregularnym stosowaniu pozostawiają na moich włosach ładną poświatę i rozjaśniają nieco jaśniejsze końce, uwielbiam ją ! :)
    Może z czasem jeszcze bardziej ja polubisz, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Włosy cieniowane czy ścięte na prosto?

Wymyśliłam sobie, że chcę mieć włosy ścięte na prosto, bo chcę, by optycznie było ich więcej na końcu oraz by było mi łatwiej podcinać końcówki. Nie jest to jednak zbyt dobry pomysł, bo włosy bliżej twarzy mają skłonność do silnego falowania. Tak więc włosy ścięte prosto na mokro, po wyschnięciu będą dalej różnej długości. Tak czy inaczej, nie wygląda na to, bym miała zmienić zdanie. Co można powiedzieć o włosach wycieniowanych? Zdecydowanie trudniej jest je podcinać, a gdy się tego nie zrobi, lub zrobi się niezbyt dokładnie, zniszczone końcówki będą sprawiały, że włosy będą wyglądały na zniszczone na całej długości. Takie cięcie sprawdza się przy włosach gęstych, lub falowanych/kręconych , przy ścięciu na prostu takie włosy nie będą się dobrze układać. Odpowiednie cieniowanie może poprawić skręt, nadać fryzurze objętości i lekkości , nieumiejętnie wykonane sprawi, że włosy będą wyglądały na rzadsze .  Ścięcie na prosto jest z kolei doskonałe dla włosów prostych i rzadkich/

Farbowanie tonerem + recenzja toneru Crazy Color by Renbow

W kwietniu ubiegłego roku rozjaśniłam końce włosów(całych było mi szkoda) by móc farbować je tonerem. Wybór padł na kolor różowy. Po wakacjach przestałam go używać, a ponieważ niedługo skończy się jego termin ważności a ja dalej nie lubię naturalnych kolorów włosów, postanowiłam go znowu używać. Koloryzacja tonerem powinna wyglądać tak: na umyte, osuszone ręcznikiem włosy nakładamy toner i wcieramy go we włosy, trzymamy na nich około 15 minut i spłukujemy, nie nakładamy już odżywki. Ciemne włosy koniecznie muszą być uprzednio rozjaśnione, w przeciwnym razie kolor będzie niewidoczny. Tym razem użyłam tonera nieco inaczej; zmieszałam go z odżywką w proporcjach 2:1 i nałożyłam na włosy tak jak zwykle samą odżywkę, potem trzymałam mieszankę pod czepkiem i ręcznikiem jakieś 20 minut. Odkąd stałam się włosomaniaczką, nie wyobrażam sobie, bym nie nałożyła odżywki po farbowaniu tonerem. Mieszanka toneru Crazy Color no. 42 + odżywki Garnier Karite i Avokado Byłam ciekawa, czy to będz

Moja włosowa historia

Pokażę Wam jak bardzo zniszczyłam sobie włosy w przeciągu zaledwie paru lat... Zanim zaczęłam przeprowadzać na nich różne eksperymenty, sama lub z "pomocą" koleżanki, były o wiele zdrowsze i ładniejsze. Prostowałam je zaledwie kilkanaście razy w swoim życiu, za to kilka koloryzacji w tym rozjaśnianie zrobiło z nich siano. Jako dziecko nie miałam wpływu na to, co się dzieje z moimi włosami, raz tylko uparłam się, że chcę je ściąć. Było to po I Komunii Świętej, mama ścięła mi włosy do ramion a wcześniej sięgały pasa. Do mniej więcej 12 roku życia używałam jedynie drogeryjnych szamponów i niczego więcej, mimo tego włosy były bardzo zdrowe i błyszczące, nawet dosyć gęste. Najstarsze zdjęcie jakie znalazłam, miałam jakieś 10 lat Włosy podcinała mi mama nie częściej niż raz w roku, pilnowała, bym nie używała suszarki i na tym się kończyło, jedynie parę razy byłam u fryzjera, np po to, by ściąć grzywkę. Żadnych ewolucji mniejszych czy większych na głowie nie miałam.