Przejdź do głównej zawartości

Tangle Teezer - moja opinia

Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek pojawi się tu post na temat tej niezwykle popularnej szczotki. A jednak. :D Używałam jej od 11 lipca i już w parę dni wyrobiłam sobie opinię na jej temat.


Szczotkę trzyma się całkiem wygodnie i przyjemnie się jej używa. Czesanie jest o wiele łatwiejsze, TT w moim przypadku w ogóle nie szarpie włosów! Obywa się bez wyrywania sporych ilości włosów, gdy są poplątane, cała czynność przebiega szybciej niż zwykle.


Wykonywanie masażu skóry głowy za pomocą TT również jest bardzo przyjemne. Jednak szczotka nie posiada samych zalet...

Końce, a właściwie cała partia włosów, które były rozjaśniane, są niezadowolone. Przy czesaniu ich słychać dźwięki, jakby były rwane. Po rozczesaniu są napuszone i zaczynają się dziwnie falować, do tego mam wrażenie, że są bardziej suche. Po jakimś czasie to przestaje być widoczne, ale jak na razie skreśla tę szczotkę w moich oczach.


Poczekam jakiś czas, aż pozbędę się suchych końców. Być może wtedy  szczotka Tangle Teezer stałaby się moją faworytką.

Komentarze

  1. oho, szczotka całkiem nie dla mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam ja juz rok i jak dla mnie to zwykły kawał plastiku :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja używam wersji kompaktowej i jestem zachwycona... muszę napisać o niej post :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. TT chrupie tak przeraźliwie bo jest pusty, dźwięk który wydaje większość szczotek przy czesaniu w jego przypadku jest przez to znacznie głośniejszy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. moje włosy są sianowate po TT ;x

    OdpowiedzUsuń
  6. A moje włosy ją uwielbiają. Końcówki nigdy się nie sprzeciwiały, więc nie mam do niej żadnych uprzedzeń :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Włosy cieniowane czy ścięte na prosto?

Wymyśliłam sobie, że chcę mieć włosy ścięte na prosto, bo chcę, by optycznie było ich więcej na końcu oraz by było mi łatwiej podcinać końcówki. Nie jest to jednak zbyt dobry pomysł, bo włosy bliżej twarzy mają skłonność do silnego falowania. Tak więc włosy ścięte prosto na mokro, po wyschnięciu będą dalej różnej długości. Tak czy inaczej, nie wygląda na to, bym miała zmienić zdanie. Co można powiedzieć o włosach wycieniowanych? Zdecydowanie trudniej jest je podcinać, a gdy się tego nie zrobi, lub zrobi się niezbyt dokładnie, zniszczone końcówki będą sprawiały, że włosy będą wyglądały na zniszczone na całej długości. Takie cięcie sprawdza się przy włosach gęstych, lub falowanych/kręconych , przy ścięciu na prostu takie włosy nie będą się dobrze układać. Odpowiednie cieniowanie może poprawić skręt, nadać fryzurze objętości i lekkości , nieumiejętnie wykonane sprawi, że włosy będą wyglądały na rzadsze .  Ścięcie na prosto jest z kolei doskonałe dla włosów prostych i rzadkich/

Farbowanie tonerem + recenzja toneru Crazy Color by Renbow

W kwietniu ubiegłego roku rozjaśniłam końce włosów(całych było mi szkoda) by móc farbować je tonerem. Wybór padł na kolor różowy. Po wakacjach przestałam go używać, a ponieważ niedługo skończy się jego termin ważności a ja dalej nie lubię naturalnych kolorów włosów, postanowiłam go znowu używać. Koloryzacja tonerem powinna wyglądać tak: na umyte, osuszone ręcznikiem włosy nakładamy toner i wcieramy go we włosy, trzymamy na nich około 15 minut i spłukujemy, nie nakładamy już odżywki. Ciemne włosy koniecznie muszą być uprzednio rozjaśnione, w przeciwnym razie kolor będzie niewidoczny. Tym razem użyłam tonera nieco inaczej; zmieszałam go z odżywką w proporcjach 2:1 i nałożyłam na włosy tak jak zwykle samą odżywkę, potem trzymałam mieszankę pod czepkiem i ręcznikiem jakieś 20 minut. Odkąd stałam się włosomaniaczką, nie wyobrażam sobie, bym nie nałożyła odżywki po farbowaniu tonerem. Mieszanka toneru Crazy Color no. 42 + odżywki Garnier Karite i Avokado Byłam ciekawa, czy to będz

Moja włosowa historia

Pokażę Wam jak bardzo zniszczyłam sobie włosy w przeciągu zaledwie paru lat... Zanim zaczęłam przeprowadzać na nich różne eksperymenty, sama lub z "pomocą" koleżanki, były o wiele zdrowsze i ładniejsze. Prostowałam je zaledwie kilkanaście razy w swoim życiu, za to kilka koloryzacji w tym rozjaśnianie zrobiło z nich siano. Jako dziecko nie miałam wpływu na to, co się dzieje z moimi włosami, raz tylko uparłam się, że chcę je ściąć. Było to po I Komunii Świętej, mama ścięła mi włosy do ramion a wcześniej sięgały pasa. Do mniej więcej 12 roku życia używałam jedynie drogeryjnych szamponów i niczego więcej, mimo tego włosy były bardzo zdrowe i błyszczące, nawet dosyć gęste. Najstarsze zdjęcie jakie znalazłam, miałam jakieś 10 lat Włosy podcinała mi mama nie częściej niż raz w roku, pilnowała, bym nie używała suszarki i na tym się kończyło, jedynie parę razy byłam u fryzjera, np po to, by ściąć grzywkę. Żadnych ewolucji mniejszych czy większych na głowie nie miałam.