Przejdź do głównej zawartości

Styczniowa aktualizacja

Mimo, że skrycie liczyłam na coś więcej, jestem naprawdę zadowolona z efektów działań, które podjęłam już jako włosomaniaczka. :) Mam sobie jeszcze wiele do zarzucenia i wydaje mi się, że niewiele poprawiłam w swojej pielęgnacji. Jednak te zmienione elementy musiały mieć kluczowe znaczenie, bo jestem z moich włosów naprawdę bardziej zadowolona. Moje włosomaniactwo trwa bardzo krótko, dopiero nieco ponad miesiąc, a stało się już moją prawdziwą pasją. Cieszy mnie to, że nie męczy to mojego ukochanego, a nawet troszkę się tym zaraził i teraz razem ze mną biega po sklepach i sprawdza składy wszystkich kosmetyków do włosów. :)

2 stycznia
2 lutego













 






Co zmieniłam w pielęgnacji włosów?
  • Zaczęłam olejować włosy. I naprawdę widzę efekty, zauważyłam poprawę już po pierwszym olejowaniu włosy były bardziej miękkie. Olej nakładam zawsze na noc, na suche włosy, zazwyczaj przed co drugim myciem, lecz teraz przed każdym, ponieważ w ferie postanowiłam myć włosy rzadziej. Niestety zauważyłam, że nakładanie oleju na skalp chyba powoduje u mnie wypadanie.
  • Maskę nakładam co najmniej na 30 minut, a nie tak jak wcześniej, na 5. Zmiana jest naprawdę zauważalna, włosy są bardziej miękkie i puszyste.
  • Najświeższy punkt: używam szamponów bez SLES. Dopiero teraz zauważyłam, jaki to ma wpływ na moje włosy. Są zdecydowanie bardziej miękkie, gładkie i ładniej wyglądają, poza tym, co najważniejsze, mniej ich wypada.
  • Czytam składy. Nie biorę już pod uwagę obietnic producenta, chociaż jeśli pokrywa się ona z tym, co kosmetyk faktycznie zdziałał, robię się bardziej ufna co do danej firmy. 
  • Nie śpię z rozpuszczonymi włosami. Są jeszcze za luźne, by nie wychodziły z warkocza, dlatego związuję je w luźny ogon, ale przy ostatnim przeciągnięciu nie wyciągam ich do końca. Zauważyłam, że dzięki temu rano jest mi dużo łatwiej je rozczesywać.
  • Biorę Vitapil
  • Przestałam czesać je na mokro. Mam wrażenie, że od tego bardziej się falują niż kiedyś. Nie jest to takie uciążliwe niż myślałam, ale bez odżywki b/s bywa ciężko. 

Jakich kosmetyków używałam w styczniu?
  • Szampon Guhl vochtbalans (bilans płynów) - narazie nie mam opinii na jego temat, dobrze myje włosy, zmywa oleje, lecz to za mało by się o nim wypowiadać.
  • Szampon Andrelon Care & Repair - dobrze znana mi marka kosmetyków do włosów, to moim zdecydowanie jeden z ich lepszych szamponów, chociaż nie mogę się nad nim zachwycać
  • Szampon Bambi - lekko zmniejszył przetłuszczanie włosów, ale bez użycia odżywki b/s puszyły się znacznie mocniej niż zwykle.
  • Szampon Avon Baby - zaczęłam odkrywać jego minusy, ale nadal jestem nim zachwycona i jest moim ulubionym szamponem. Recenzja w następnym poście.
  • Odżywka Wella Pro Series Moisture - początkowo się jej bałam, sama nie wiem czemu, ale szybko odkryłam, że cudownie działa na włosy; są po niej przyjemnie śliskie i wygładzone
  • Odżywka Andrelon Care & Repair - zrobiła na mnie znacznie lepsze wrażenie niż szampon z tej linii, ładnie wygładzała włosy, były po niej przyjemne w dotyku, ale ten efekt szybko mijał.
  • Odżywka b/s Ziaja codzienna pielęgnacja - mój KWC. Cudownie działa na włosy, są bardziej miękkie niż po użyciu jedynie odżywki d/s, dzięki niej poradziłam sobie z puszącymi się włosami, bardzo ułatwia mi ich rozczesywanie
  • Maska Ziaja do włosów suchych i zniszczonych; masło kakaowe - Jedna z moich ulubionych masek do włosów. Działała lepiej od innych nawet gdy kładłam ją na włosy tylko na kilka minut, a gdy zostawała na nich pół godziny radziła sobie jeszcze lepiej.
  • Olejek Alterra; migdały i papaja -  odnoszę wrażenie, że gdy nałożę go na skórę głowy lub na włosy u nasady, więcej ich wypada podczas mycia. Dobrze zmiękcza włosy, zauważyłam znaczną poprawę ich stanu, ale mimo to myślę, że to nie jest najbardziej odpowiedni olej dla mnie. Natomiast bardzo dobrze sprawdza się w swoim głównym zastosowaniu - do ciała.

Jak zmienił się stan moich włosów?
  • Trudniej mi zauważyć rozdwojone końcówki.
  • Włosy są zdecydowanie bardziej miękkie, przyjemniejsze w dotyku. Dotąd miałam takie wrażenie jedynie przez pierwszy dzień po umyciu, teraz znacznie dłużej.
  • Jest mi znacznie łatwiej rozczesywać włosy.
  • Mniej ich wypada w ciągu dnia.
  • Wydaje mi się, że nieco wolniej się przetłuszczają.

Postanowienia na luty
  • Do końca ferii będę myła włosy co 3 dni, a nie co dwa. Dam im bardziej odpocząć od detergentów.
  • Dalej będę brała Vitapil, a po skończonej kuracji opiszę efekty.
  • Poszukam nowego oleju. Myślę o oleju z pestek winogron. Gdy zauważę lepsze działanie niż w przypadku olejku z Alterry, będę go stosowała częściej.
  • Będę piła więcej wody
  • Szampon z SLES będę stosowała co 3 lub co 4 mycie. Takich szamponów mam zapas chyba na kilka lat, dzięki mamie. Tych bez SLES mam narazie tylko dwa.
  • Wypróbuję nowe kosmetyki, które ostatnio kupiłam, narazie tylko odżywkę Issany i Maskę Joanny.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Włosy cieniowane czy ścięte na prosto?

Wymyśliłam sobie, że chcę mieć włosy ścięte na prosto, bo chcę, by optycznie było ich więcej na końcu oraz by było mi łatwiej podcinać końcówki. Nie jest to jednak zbyt dobry pomysł, bo włosy bliżej twarzy mają skłonność do silnego falowania. Tak więc włosy ścięte prosto na mokro, po wyschnięciu będą dalej różnej długości. Tak czy inaczej, nie wygląda na to, bym miała zmienić zdanie. Co można powiedzieć o włosach wycieniowanych? Zdecydowanie trudniej jest je podcinać, a gdy się tego nie zrobi, lub zrobi się niezbyt dokładnie, zniszczone końcówki będą sprawiały, że włosy będą wyglądały na zniszczone na całej długości. Takie cięcie sprawdza się przy włosach gęstych, lub falowanych/kręconych , przy ścięciu na prostu takie włosy nie będą się dobrze układać. Odpowiednie cieniowanie może poprawić skręt, nadać fryzurze objętości i lekkości , nieumiejętnie wykonane sprawi, że włosy będą wyglądały na rzadsze .  Ścięcie na prosto jest z kolei doskonałe dla włosów prostych i rzadkich/

Farbowanie tonerem + recenzja toneru Crazy Color by Renbow

W kwietniu ubiegłego roku rozjaśniłam końce włosów(całych było mi szkoda) by móc farbować je tonerem. Wybór padł na kolor różowy. Po wakacjach przestałam go używać, a ponieważ niedługo skończy się jego termin ważności a ja dalej nie lubię naturalnych kolorów włosów, postanowiłam go znowu używać. Koloryzacja tonerem powinna wyglądać tak: na umyte, osuszone ręcznikiem włosy nakładamy toner i wcieramy go we włosy, trzymamy na nich około 15 minut i spłukujemy, nie nakładamy już odżywki. Ciemne włosy koniecznie muszą być uprzednio rozjaśnione, w przeciwnym razie kolor będzie niewidoczny. Tym razem użyłam tonera nieco inaczej; zmieszałam go z odżywką w proporcjach 2:1 i nałożyłam na włosy tak jak zwykle samą odżywkę, potem trzymałam mieszankę pod czepkiem i ręcznikiem jakieś 20 minut. Odkąd stałam się włosomaniaczką, nie wyobrażam sobie, bym nie nałożyła odżywki po farbowaniu tonerem. Mieszanka toneru Crazy Color no. 42 + odżywki Garnier Karite i Avokado Byłam ciekawa, czy to będz

Moja włosowa historia

Pokażę Wam jak bardzo zniszczyłam sobie włosy w przeciągu zaledwie paru lat... Zanim zaczęłam przeprowadzać na nich różne eksperymenty, sama lub z "pomocą" koleżanki, były o wiele zdrowsze i ładniejsze. Prostowałam je zaledwie kilkanaście razy w swoim życiu, za to kilka koloryzacji w tym rozjaśnianie zrobiło z nich siano. Jako dziecko nie miałam wpływu na to, co się dzieje z moimi włosami, raz tylko uparłam się, że chcę je ściąć. Było to po I Komunii Świętej, mama ścięła mi włosy do ramion a wcześniej sięgały pasa. Do mniej więcej 12 roku życia używałam jedynie drogeryjnych szamponów i niczego więcej, mimo tego włosy były bardzo zdrowe i błyszczące, nawet dosyć gęste. Najstarsze zdjęcie jakie znalazłam, miałam jakieś 10 lat Włosy podcinała mi mama nie częściej niż raz w roku, pilnowała, bym nie używała suszarki i na tym się kończyło, jedynie parę razy byłam u fryzjera, np po to, by ściąć grzywkę. Żadnych ewolucji mniejszych czy większych na głowie nie miałam.